Wyrok sądu nie pozostawia żadnych złudzeń. To były minister kultury musi przeprosić byłego dyrektora CeTy i ponadto ponieść koszty sądowe. Sąd we Wrocławiu nakazał dzisiaj Bogdanowi Zdrojewskiemu zamieścić w lokalnej Gazecie Wrocławskiej przeprosiny za pomówienie o to, że miał go rzekomo prosić o stanowisko dyrektorskie dla swojej żony.
Na ogłoszenie wyroku stawiło się tak dużo przedstawicieli mediów, że sędzia przeniósł rozprawę do dużej sali.
Dzisiejszy wyrok to zaledwie początek wielowątkowej sprawy, w której Zbigniew Rybczyński stał się bohaterem. Ale najważniejsza dotycząca milionowych malwersacji ujawnionych przez Rybczyńskiego jeszcze się w ogóle nie zaczęła.
O tej sprawie piszę od początku, publikowałem już kilkanaście artykułów i mam tę małą satysfakcję, że Rybczyński traktowany przez wiele mediów nieufnie, a przez własne środowisko filmowe z dużym dystansem, miał rację i mam nadzieję, że kolejne ważne dla niego procesy, to udowodnią.
Satysfakcji z ogłoszonego wyroku nie kryła dzisiaj żona Rybczyńskiego, Dorota Zgłobicka. Ona wraz z mężem musiała odejść z CeTy.
Dziś nawet gdyby wszystkie wyroki były, w co nie wątpię, korzystne dla Rybczyńskiego, pewnych spraw nie da się już odwrócić. Ośrodek, który stworzył Rybczyński, nie będzie realizował koncepcji laureata Oscara.
Dzisiaj chodzi już tylko o sprawiedliwość.
Janusz Wolniak
Ps.
Do szczegółów sprawy odsyłam do moich wcześniejszych publikacji, np.
Niekończąca się historia Rybczyńskiego i całego kalendarium.